Doskonale skonstruowany kryminał, gęsta atmosfera małej społeczności i zagadki z przeszłości, które nigdy nie miały ujrzeć światła dziennego.
W mroźny zimowy poranek na skraju mazurskiej wsi zostaje znalezione ciało zakonnicy. Początkowo wydaje się, że kobietę potrącił samochód. Szybko okazuje się jednak, że ktoś ją zabił i potem upozorował wypadek. Kilka dni później ginie kolejna osoba. Ofiary nie wydają się być ze sobą w żaden sposób związane.
Zaczyna się wyścig z czasem. Policja musi odnaleźć mordercę, zanim zginą następne kobiety.
Śledztwo ujawnia tajemnice mrocznej przeszłości zakonnicy, przy okazji odkrywając też mniejsze lub większe przewiny mieszkańców sielskiej – tylko na pozór – miejscowości.
JAKIE TO BYŁO WSPANIAŁE! Dawno mi się tak dobrze nie słuchało audiobooka. Breszka idealnie pasuje jako lektorka. Historia jest lekka i przyjemna (mimo że to jednak kryminał). Bardzo polecam!
Widzę, że ludzie krytykują za klimat rodem wyjęty z "Ojca Mateusza" i "Rancza", ale ja uwielbiam oba te seriale i dla mnie to tylko na plus. Nie wiem czemu, ale zaliczam tę książkę do kategorii "TAKIE KSIĄŻKI BĘDĘ CZYTAĆ NA EMERYTURZE", kocham książki z tej kategorii.
Choć sama zagadka kryminalna może wciągnąć, słaba proza i sztampowa charakterystyka postaci dają raczej efekt książkowego ekwiwalentu połączenia seriali Ojciec Mateusz i Ranczo. Gloryfikacja polskiej wsi i swojskości jest trochę męcząca, a wątki, które mają w teorii pokazać jej ciemną stronę (przemoc domowa, gwałt nieletniej, narkotyki) kończą się nad wyraz pogodnie i bezproblemowo.
Daruje sobie na wstępie ile z tej książki można by wyciąć... Dobrze więc, tym razem dostałem kryminał daleki od mrówczej pracy Bondy, czy Krajewskiego zagłębiających się w dokumentach, czy historiach miejsc o których piszą, dostałem fikcyjne małe miasteczko, gdzieś koło Brodnicy, skrywające swoje małe, brudne tajemnice. Żyjące na uboczu. Z skąd człowiek to zna? No dobrze, nie mamy Skandynawów w Lipowie, chociaż kilku bohaterów jakby się lekko nagięło fakty mogłoby nawet pasować. Co jednak było nie tak? Autorka ma brzydką manierę co chwila wrzucania nam jednostki, która już zna rozwiązanie zagadki, ale albo się obraża na kogoś i nie wyjawia nam jej, albo zostaje "zdjęta z akcji" powieści. Najgorsze jednak było zetknięcie się z osobnikiem znęcającym się nad rodziną, którego manatki zostaną w pewnym momencie wystawione za drzwi, lecz pod koniec dostaniemy wzruszającą scenę dzieci dających mu laurkę i żonę wybaczającą wszystko co działo się wcześniej, nie no pięknie. Pewnie sięgnę jeszcze po tom drugi, może autorka się rozwinęła, poza tym jest krótszy. :) Historia motylka, szczególnie dziejąca się w Polsce Ludowej całkowicie niewiarygodna...
Znacie ten rodzaj powieści, gdzie po całym dniu pracy, szkoły, czy innych zajęć nie możecie się doczekać powrotu do domu, żeby zasiąść do książki? Żeby tylko jak najszybciej znaleźć się w miejscu, w którym ostatnio zostawiliście bohaterów, jakby w zawieszeniu, czekających na Was? Tak właśnie pisze Puzyńska – swojsko, a jednocześnie z pazurem. Więcej na PKK: https://pingerowyklubksiazki.wordpres...
Klimat faktycznie jakby żywcem wyjęty z "Rancza" i "Ojca Mateusza" (jestem fanką, więc milutko). Zdarzały się momenty przestoju, aczkolwiek całość wypada umiarkowanie satysfakcjonująco - z rozwiązaniem włącznie. Nie jestem jednak pewna, czy była to na tyle angażująca przygoda, by w ogóle myśleć o udźwignięciu tego lokalnego tasiemca. Na ten moment skłaniam się raczej ku negatywnej odpowiedzi na to pytanie.
zagadka kryminalna i klimat w książce były bardzo dobre, ale sama w sobie mi nie podpasowała. myślę, że moglaby być krotsza, bo niektore rzeczy byly tak naprawde powciskane, a same w sobie nie mialy wiekszego znaczenia dla fabuły. do tego chyba nie pasuje mi pioro autorki. trudno mi nie wspomnieć o tym, że ksiazka wypelniona jest seksizmem i mizoginia, co doprowadzało mnie do szału.
Po krótkim zachwycie nad Miłoszewskim wracam do wzdychania nad jakością polskiego kryminału.
Razi mnie język Puzyńskiej, dialogi sztuczne niczym w serialu tvp, permanentne opisywanie funkcji i zawodu każdego bohatera, jak i fakt, że na sześciuset stronach książki nie udało jej się stworzyć nawet jednej wielowymiarowej postaci. Każda jest cięta z tego samego drzewa i, pardon, płaska jak deska. Razi mnie zrobienie z kryminału mocno popieprzonej telenoweli sportretowanej w warunkach niczym w powieści Kalicińskiej o rozlewisku. Ten z tym, ten z tamtym, każdy z każdym. Naprawdę jeden dobry wątek by wystarczył.
I jeszcze ten brak merytoryki, czy to jeśli chodzi o śledztwo, czy sekcję sądowo-lekarską. Autorka przeprasza za błędy merytoryczne, ale naprawdę by wypadało gdyby choć w części wiedziała o czym i jak pisać. Huh. Do tej pani już nie wrócę.
3,5 moglaby byc troche krotsza. podobalo mi sie ze kazdy z posrod wielu bohaterow byl przedstawiony i co jakis czas wydarzenia byly widziane z jego perspektywy i byly przedstawione jego watki. klimat troche jakiegos ojca mateusza, tymbardziej ze wydarzenia w ksiazce dzieja sie w 2013 roku. uwielbiam fragmenty z przeszlosci. bardzo pomyslowa i inna ksiazka.
Sama sprawa kryminalna jest ciekawa, ale styl pisania autorki wszystko zepsuł. Pełno stereotypów, klimat rodem z "Ojca Mateusza", słabo scharakteryzowane postaci złożyły się na moje załamanie nerwowe po przeczytaniu tej pozycji.
Nie sądziłam, że "Motylek" Puzyńskiej tak mnie pochłonie. Powieść Puzyńskiej bazuje na znanym, wszystkim miłośnikom kryminału, schemacie: mała miejscowość, tajemnice, trupy wypadające niemal z każdej szafy. Nie przeszkadzało mi to jednak. "Motylek" jest napisany sprawnie i zajmująco. Intryga jest niebanalna, kryje w sobie tajemnicę sprzed lat. Tło społeczno-obyczajowe powieści też zostało dobrze nakreślone. Czepiłabym się postaci Daniela i Weroniki (obydwoje nie przypadli mi do gustu). Są właściwie lustrzanymi odbiciami Patricka I Eriki z książek Camilli Läckberg. Mam wrażenie, że pewne pomysły fabularne zostały - delikatnie mówiąc - pożyczone przez Puzyńską z "Księżniczki z lodu". Niefajnie.
Un libro entretenido que me enganchó pero no me impactó especialmente. Hay muchos personajes y a veces la autora se refiere a ellos por el nombre y otras por el apellido, incluso cuando está hablando de la misma persona en el mismo párrafo.
Hay partes narradas desde el punto de vista del asesino de esta forma podemos ir viendo todo lo que le pasa por la cabeza además junto con los capítulos del pasado que se van alternando con los del presente podemos intentar descubrir la identidad del asesino. Llega un punto en que me parecían sospechosos varios personajes a pesar de ello me costó mucho sospechar del culpable, es más creo que lo descubrí justo cuando la autora quiso, no sospeché en ningún momento de esa persona.
Entretenido pero nada del otro mundo. Todo ocurre en un pueblo donde supuestamente nunca pasa nada y donde sus habitantes guardan unos cuantos secretos. El asesino va desvelando su historia a través de flashbacks...
3'5 ⭐ Hay cosas que me han gustado,otras no tanto pero en general es una buena lectura y leeré el siguiente de la serie, la autora ya tiene 8 publicados.
Totalnie się nie spodziewałam, że to tak mnie wciągnie i tak mi się spodoba 😂 Troche taki vibe ojca Mateusza czy rancza XDDD ale no czytało się dobrze i planuje kontynuować, choć jestem nieco przerażona ilością części 😅
Jestem pozytywnie zaskoczona, ale jest trochę nieścisłości stricte merytorycznych. Oprócz tego nastoletni bohaterowie. Cmon, mam 16 lat i nie mogę sobie wyobrazić, żeby ktokolwiek w podobnym wieku mógł zachowywać się tak, jak niektóre osoby tutaj. Dodatkowo postać Klementyny. Autorka chciała ją wykreować na cool starszą babkę policjantkę, ale jej sposób wypowiedzi. Well. Kiedy się odzywała, miałam ochotę zamknąć książkę. I w końcu postać Pawła. Rozumiem, że taki charakter był potrzebny, ale zakończenie jego wątku było przekoloryzowane i na tym się akurat zawiodłam (a raczej na tym, jak ułożyła się jego relacja z rodziną, bo sam jego wkład w sprawę był super). Jednak sam pomysł i wątek „motylka“ niezwykle dobrze zrobiony i oryginalny. Na pewno będę czytać kolejne części i myślę, że pani Kasia Puzyńska zajmie wysokie miejsce w moim rankingu najlepszych polskich pisarzy
Me ha gustado mucho el libro y como a partir de cierto momento cualquiera era sospechoso de los asesinatos. Yo tenía mis sospechas sobre un personaje y no os voy a decir si he acertado o no al menos hasta el vídeo. Me ha recordado mucho a las novelas de Camilla Läckberg, así que si os gusta su estilo creo que Mariposas Heladas os va a gustar.
Bardzo mi się podobało. Wątek kryminalny świetny + wszystkie motywy obyczajowe jak sami bohaterowie relacji między nimi też bardzo dobrze wykreowane. A ta intryga...🙈 W sumie od początku podejrzewałam kto jest mordercą, ale napięcie w ostatnich 50 stronach gdzie wszystko składa się w całość🤯.
Kawał dobrej książki. ☺️ Niekiedy nie wiem czy mam ochotę na obyczaj czy na kryminał. Tutaj dostałam wszystko z lekka przewagą kryminału. Autorka ma talent do snucia intrygi. Było i napięcie, i zaskoczenie. Na pewno sięgnę po kolejne tomy.
Na skraju wsi o nazwie Lipowo znalezione zostaje ciało zakonnicy. Początkowo wszyscy są przekonani, że kobieta została potrącona, ale obrażenia wskazują jednak, że kobieta została uśmiercona, a potem porzucona przy drodze. Policja próbuje rozwiązać sprawę zakonnicy z Warszawy, ale kilka dni później okazuje się, że sprawa jest trudniejsza niż początkowo zakładali.
To co zauważalnie jest od razu to fakt, że w sumie nie ma takiego jednego, głównego bohatera. Są dwie osoby, które wybijają się na tle pozostałych, ale żadna z nich nie jest dominującą. Pojawia się postać Weroniki Nowakowskiej, która jest świeżo po rozwodzie. Trochę zgodnie z zasadą "nowy rok, nowa ja", przeniosła się do Lipowa i mieszka tam dopiero tydzień. Próbuje jakoś ułożyć sobie życie na nowo oraz pogodzić się z radykalną zmianą w swoim życiu. Oczywiście staje się gorącym tematem numer jeden we wsi. Drugą taką osobą w moim odczuciu jest Daniel Podgórski - młodszy aspirant i kierownik komisariatu. To on musi odpowiednio poprowadzić sprawę oraz zarządzać pozostałymi policjantami na komisariacie. Poza tym wiele innych osób dostaje swoje pięć minut na kartach tej książki - pozostali policjanci, dzieci policjantów, niektóre żony czy mężowie z miejscowości, a nawet znalazło się miejsce na krótkie akapity, gdzie pojawiają się przemyślenia zabójcy. Co jakiś czas pojawiają się pewnie rozdziały, datowane na XX wiek, gdzie pojawia się historia pewnej gosposi, w której zauroczył się doktor z miasta oraz później pokrótce czytamy losy jej syna. Jednak nie podaję więcej szczegółów, żeby nie popsuć zabawy.
Autorka stworzyła miejscowość gdzie mieszkańcy przejawiają bardzo duże zepsucie. Prawie każdy z nich ma jakiś sekret, coś zrobił w przeszłości, zataja prawdę, szuka możliwości, by skorzystać na danej sytuacji. Jeszcze zrozumiałabym gdyby to były jakieś pojedyncze jednostki, ale obserwując te rodziny ciężko jest znaleźć osobę, która byłaby zwyczajna, bez większych ekscesów w swoim życiu. Członkowie rodziny są ze sobą skłóceni, małżeństwa nie układają się, pojawiają się bite żony, małżonkowie zdradzają, kobiety mają potężnego fioła na punkcie swojego wyglądu, rodzic nie panuje nad swoimi dziećmi, małolaty mają relację z dużo starszymi facetami, a nawet policjanci mają sporo za uszami. Wydaje mi się, że to jest trochę za dużo jak na taką małą wioskę.
Finalnie nie zmienia to faktu, że zaangażowałam się w tę sprawę i próbowałam sama wyjaśnić kto jest zabójcą. Nie trafiłam ze swoim typem, ale to jeszcze lepiej, bo autorka wyprowadziła mnie w pole. To była interesująca i bardzo rozbudowana historia.
Na pewno jeszcze wrócę do książek tej autorki, bo jestem ciekawa co jeszcze wymyśliła.